Coppola nieraz bawił się już kiczem (chyba najwyraźniej w "Draculi"), jednakże tym razem przekroczył dopuszczalną granicę, bo z tej "zabawy" wyszedł mu kicz w najczystszej postaci. "Tetro" to pretensjonalny gniot, który sili się na artyzm, a w gruncie rzeczy pozostaje na poziomie brazylijskiej opery mydlanej (ten scenariusz!). Nawet dobrzy aktorzy, choć robią co mogą, nie są w stanie niczego uratować. Bo jak tu prezentować te wszystkie telenowelowe dialogi i jak odgrywać te histeryczne sceny, żeby wypaść autentycznie? Wytrwałem ten długi, nudny i przewidywalny do bólu film tylko dzięki stronie wizualnej. Niestety wysmakowane zdjęcia zgrzytały strasznie z tym, co działo się na ekranie i tylko uwypukliły słabości filmu, a tym samym przyczyniły się do zwiększenia stopnia jego "kiczowatości". Oj, Panie Coppola - co się z Panem stało?
Młodości stulatka to pretensjonalny kicz. Tetro mi się wydaje lepsze, mimo zbędnych paru scen. Nie wydaje Ci się, że Twoje 3 jest trochę zaniżone zważywszy na fakt, że w kilku gazetach traktujących o filmie mówi się, że tym filmem Coppolla się odradza?
"Miłości stulatka" nie oglądałem. A to co piszą gazety nie wpływa na moją osobistą ocenę filmu. Ot i tyle.
Rozumiem. Ge gustibus nul est disputandum. Ale jestem ciekaw jak ocenisz Młodość stulatka.
Już sama książka Eliadego mi się nie podobała, więc nie mam wielkich oczekiwań co do filmu. Ale pewnie kiedyś obejrzę.
kim ty jesteś Snoopy? Udzielasz się gdzieś poza filmwebie, bo jak tak czasami się napotykam na twoje wypowiedzi tutaj, to bardzo konkretny z Ciebie gość?
Dzięki. :) Jestem w kilku miejscach w sieci. Zapraszam na mojego bloga: http://bryka-brak.blogspot.com/
Niestety jeszcze nie. Haneke to jeden z moich ulubionych reżyserów, ale nie miałem jeszcze okazji zobaczyć ani "Siódmego kontynentu", ani "Benny's Video". Ale obejrzę na pewno.
Przepraszam, że się wtrącam, ale jeśli ktoś się sili na łacińskie sentencje to mógłby chociaż sprawdzić ich poprawną pisownie.
Patrząc na niektóre Twoje oceny, to chyba częściej moglibyśmy się ze sobą zgodzić, a nie tylko raz. :)
Wprost uwielbiam ludzi, ktorzy za glowny argument swoich pokladow krytyki podaja fakt, ze film moze byc przewidywalny . Byc widzem, ktory przez calosc projekcji skupia sie jedynie na rozszyfrowaniu nastepnej sceny, naginajac pozniejsze przemyslenia, tworzac recenzje rodem krzyku menela po tym, gdy nie zrozumie czegos, co chce mu sie przekazac - bezcenne, zaiste bezcenne .
Nie wiem dlaczego moją małą wzmiankę o przewidywalności uznałeś za "glowny argument swoich pokladow krytyki" (a tak swoją drogą - cóż za polszczyzna!). W mojej ocenie skupiłem się zgoła na czymś innym. No, ale skoro moja mała notka to "recenzja rodem krzyku menela" (cóż za poezja!), to na pewno nie warto brać jej pod uwagę. A tak swoją drogą chętnie przeczytałbym Twoją recenzję tego filmu. Może otworzyłbyś mi oczy na bezcenne wartości tego wiekopomnego dzieła.
Dziekuje za uznanie dla mojego jezyka, bez wzgledu na pryzmat sarkazmu, przez ktory na niego patrzysz . Mala wzmianka, wsrod tak zacnych argumentow jak "długi, nudny", zasluguje na wytkniecie przeze mnie . Zdaje sobie sprawe, ze chcialbys poczytac, ale zmartwie cie - nie zajmuje sie pisaniem "recenzji" . Jednak nie obwiniam cie, ze ten film nie przypadl ci do gustu, ani nie zrobil wlasciwie zadnego wrazenia, poza sklonieniem do oplucia go na forum w internecie . Po prostu nie kazdy ma sposobnosc poznac sie na dobrym kinie :-) .
"Pryzmat sarkazmu"! To po prostu piękne! Szkoda, że nie piszesz "recenzji" - taki talent się marnuje! A ja przegapiłem takie arcydzieła jak "Mój brat niedźwiedź 2" i "Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka" - Twoje recenzje na pewno otworzyłyby mi oczy na dobre kino, na którym się zupełnie nie znam.
Kurcze, ale mi w piety poszlo ! Bynajmniej - mysle, ze po prostu przydalby ci sie jakis kurs reedukacyjny na poziomie szkoly podstawowej. Pozdrawiam !
zgadzam się z tym co piszesz, chociaż do sceny jak Bennie wpada pod skuter wyprowadzając psa było dla mnie 7/10.. potem to już taka moda na sukces się zrobiła że ledwo wysiedziałem do końca w kinie:) za to gra aktorów dobra a Maribel Verdú moim zdaniem najlepsza z tego wszystkiego
Ocenianie filmów skrajnym epitetem jednym słowem jako podsumowanie to bezsens. Wszystko zaczyna i kończy się na kwestiach gustu oraz emocjach. To tylko tyle i aż tyle.
ja sie tez troche zgadzam... ciekawe to bylo wizualnie.. fajnie zagrane.. ale czegos jednak brakuje...
Ja również czekam na moment, kiedy któryś z fanów Tetro w końcu zwerbalizuje te z pewnością trudne do opisania uczucia i przemyślenia na temat wartości tego filmu, bo jak na razie słyszę tylko: "no, bardzo mi się podobał", co jakoś nie bardzo zmienia moją perspektywę.
Na temat wartości tego filmu, można przeczytać ciekawą recenzję znajdującą się pod tym adresem:
http://empiriafilm.com/index.php?d=tetro
ten tekst rozwieje wasze wszelkie wątpliwości.
Film jeszcze byłby znośny gdyby scenarzysta jakoś sensownie doprowadził do końca historię konfliktu dwóch braci w świetle zaborczego ojca, niedościgłego geniusza dla obu potomków, a tu SPOILER dowiaduje się pół godziny przed końcem filmu jak w rasowej telenoweli że Tetro jest ojcem Benny'go, no proszę... poza tym Galo jest strasznie irytujący z tym swoim falsecikiem i chęcią udowodnienia swego geniuszu aktorskiego, gwiazdki tylko za klimat
A nikomu nie przyszło do głowy, że fabuła w tym filmie nie ma znaczenia, że jest tylko pretekstem do malowania pędzlem emocji i nastroju, że jak rasowy film hiszpańskojęzyczny (prawie;), wynaturza emocje, aby zatrzymać się nad złożona istotą człowieka? Wiem, to nie prawdziwe kino latynoskie, tym bardziej chylę czoła przed reżyserem za udany (dla mnie) hołd dla tego rodzaju filmów