A na pewno na infantylizację małego odbiorcy.
Dokładnie, w pierwszej kolejności tytuł skojarzył mi się ze słowem "prażony", zupełnie jakby miał być to film o piernikowym ludziku ^^
Nie wszystkich rzeczy dziecko musi uczyć się w kinie. A w tytułach chodzi przede wszystkim o to, żeby były chwytliwe i jak najlepiej kojarzyły się z rzeczami, o których opowiadają filmy noszące te tytuły.
Skoro dzieci w krajach anglosaskich są w stanie zrozumieć, to nasi mali krajanie tym bardziej nie powinni mieć z tym problemu. W tym konkretnym przypadku wcale nie trzeba było aż tak kombinować.
Rozmawiałeś z tymi dziećmi z krajów anglosaskich, że tak piszesz?
Pewnie, że nie trzeba było, ale w tym konkretnym przypadku temu tytułowi wyszła na dobre taka zmiana.
Praziomek to genialny tytuł tak samo zresztą jak film. Dzieciom ta nazwa bardzo się spodobała, a krytykowanie tego tytułu to szukanie na siłę problemu tam gdzie go nie ma. Radzę obejrzeć film, który gorąco polecam, a nie tworzyć tematy dotyczące jego tytułu, który jest ok.