Książka zdecydowanie ale to zdecydowanie w moim odczuciu lepsza. W filmie na szczegolną
uwagę zasługują bardzo dobrzy aktorzy. Odstępstwo od książki nie wzbudziło jednak mojego
zachwytu a sama powieść pomimo przydługich opisów niesamowita.
- ksiazki poprostu nie jestes wstanie ocenic - oceniasz wiec fantasy ktore wywolala w twoim umysle a te zaleza od wielu czynnkiow - np. czy jestes po spozyciu, przed czy po menstruacji, w biorytmie - nastroju dolujacym czy wzyzkujacym ... - Trudno zeby ktokolwiek byl wstanie odtwolrzyc to wszystko w dodatku w odniesieniu do tysiecy czytelnikow.. Tak wiec na opowiadanie tu o ksiazce zwyczjnie szkoda czasu !
Często tak jest, że film nie umywa się do książki. Literatura jest o tyle lepsza, niż film, że oddziałuje na fantazję, a każdy czytelnik kreuje własny świat. Większość filmów "na podstawie", które obejrzałam, mnie rozczarowała. Jednak niektóre ekranizacje warto obejrzeć, bo choć są odmienne od wyobrażeń, wiele z nich to dzieła dobre same w sobie, co również należy docenić.
Pozdrawiam. :)
Również serdedcznie Pozdrawiam a co do atrakcyjności i wiarygodności literatury, ekranizacji podobnie klasyfikuję :)
A film nie oddziałuje na wyobraźnię?
"Jednak niektóre ekranizacje warto obejrzeć, bo choć są odmienne od wyobrażeń, wiele z nich to dzieła dobre same w sobie, co również należy docenić."
Czyli, że żadna ekranizacja powieści nie dorówna, ale jak na film to niektóre bywają znośne?
Ja mam trochę inne zdanie na ten temat. Sądzę, że przewagą w książkach zwykle są dialogi wewnętrzne, opisy przeżyć i motywów. Fabuła jest dzięki temu bogatsza i czytelniejsza. W filmie nie wszystko się zmieści. Film musi też mieć uśrednioną dynamikę, bo w przeciwieństwie do książki widz ma niewielki wpływ na tempo. W książce jak akcja nas wciągnie chłoniemy fabułę, natomiast przy opisach możemy albo powoli się nimi rozkoszować, albo szybko przerzucać wedle upodobania. Niby film można przewijać, ale to wybija z nastroju, w książce jest inaczej, jesteśmy w niej zanurzeni nawet nie czytając, bo cały czas jesteśmy w świecie słowa. Ja uwielbiam filmy, bo cieszy mnie piękno obrazu, kostiumy, lubię podziwiać kreatywność innych w tym względzie. Wśród moich ulubionych adaptacji powieści XIX wiecznych są oczywiście "wichrowe wzgórza" 1992 "jane eyre" 2006
Ale w jednym kadrze można zmieścić tysiąc słów, a obrazu często nie zastąpią słowa. To prawda, że czytając mamy większy wpływ na tempo, ale w filmie to ktoś wciąga nas w swój świat, z którego trudno jest się wyrwać, możemy tylko patrzeć - trochę jak przez dziurkę od klucza. Książka dysponuje tylko tekstem, przekaz filmowy jest bardziej złożony, możemyngo odbierać wzrokiem, słuchem, poddać się magii barw, faktur i światła.
Uważam, że to po prostu dwie odrębne dziedziny sztuki. Istnieją książki nieekranizowalne, jak "Mistrz i Małgorzata", istnieją filmy które nie nadają się do przeniesienia na papier - wyobraź sobie "Barwę granatu" na papierze.