Autorska, dłuższa o 53 minuty wersja kultowego dzieła Francisa Forda Coppoli z 1979 roku.
Fajnie że skasowano moją wypowiedź bo poprawiłem autora że nie 4 godziny trwa wersja reżyserska tylko 3 godziny z kawałkiem. Nie będe dawał opinii o wersji reżyserkiej ponieważ szkoda mojego czasu jeżeli ma być znowu skasowane. pozdro.
właśnie taką wersję obejrzałem i to był błąd, bo film był za długi o co najmniej właśnie 53 minuty... po lekko ponad godzinie strasznie zaczęło wiać nudą i choć oglądałem go w środku dnia aż zamykały mi się oczy
Mam dokładnie te same odczucia. W wersji reżyserskiej film zaczyna się zwyczajnie dłużyć.
Wersja reżyserska nie była taka zła... no może z wyjątkiem tej rozmowy z francuzami, tam już zasnąłem na jakiś czas.
Właśnie obejrzałem ten film pierwszy raz w życiu i przyznam się że nie zrozumiałem zakończenia.
Wersja Redux (którą oglądałem) pozwoliła zagłębić się totalnie w odmętach szaleństwa, każda przeciągająca się minuta potęgowała bezsens działań jednostki. W dłuższej wersji film ten dewastuje umysł, miesza z błotem wszelkie emocje, widz staje się biernym świadkiem upadku człowieczeństwa. Ten film, choć mi się cholernie nie podobał jest arcydziełem, nigdy nie widziałem czegoś podobnego.
Mam dokładnie takie same odczucia. Mimo, iż nie za bardzo przypadł mi do gustu ten film jest arcydziełem chyba jedynym w swoim rodzaju. Nie da o sobie zapomnieć
To zobacz "Idź i patrz" jak myślisz że te obrazy dewastują umysł. Miejscami zdawało mi się że "Czas apokalipsy" był dziecinny - na przykład słynna rola Roberta Duvalla - to już nieco zbyt wysoki poziom szaleństwa podchodzący pod "Full Metal Jacket". Ogólnie nieco przesadzone arcydzieło.
Oglądałam właśnie tylko wersję reżyserską, jako że posiadam ją na własność. To był naprawdę ciężki seans, ale satysfakcjonujący. Film miażdży i nie daje o sobie zapomnieć.
Pierwotna wersja zdecydowanie bardziej mi się podobała niż trwająca 3h16min reżyserska. Dla mnie sceny we wraku śmigłowca /z "króliczkami"/ i wizyta u Francuzów nic nie wniosły i były zupełnie niepotrzebne. Pierwszy raz oglądałem film w 1983 lub 1984 roku w Kortowie w kinie studenckim ART w Olsztynie. Nie wiem więc dlaczego data premiery /na filmwebie/, to obecne milenium. Ostanie 5 minut filmu - bombardowanie - zostało osunięte z wersji reżyserskiej. A ta końcówka, była dla mnie kropka nad "i". Pamiętam, że siedzieliśmy z kumplem wbici w fotel do czasu aż zapalono na sali światło. Pierwotna wersja nie ma żadnych słabych momentów; te dodatkowe 53 minuty i obcięcie końcówki zupełnie chybiony pomysł.
Nie zdążyłem z edycją... . Nie wiem czy w wersji reżyserskiej jest ta końcówka, bo oglądałem bez napisów końcowych... może więc jest. A jeśli nie ma, to jest tutaj - https://www.youtube.com/watch?v=0X_XSqOy-zE