Wydawać się mogło, że mając do dyspozycji świetny komiks ciężko będzie spartolić zadanie
zrobienia komedii, niestety twórcom tego obrazu się udało. Zamiast bazować na tym co dał nam
Goscinny i Uderzo woleli przedstawić własną wariację na ten temat.
Jak wyszło? No niestety nijak. Spodziewałem się humoru na zasadzie śmiechawki jak w dwóch
poprzednich filmach aktorskich, ale tutaj był o dziwo zonk. Uśmiechnąłem się może ze dwa razy.
Reszta scen humorystycznych mnie zwyczajnie żenowała. Nonszalancko zerżnęli kilka rzeczy z
innych obrazów o przygodach galów, między innymi z Asteriksa i Wikingów. Mieliśmy więc
Normanów, którzy chcieli nauczyć się bać. W kreskówce było to dobrze pokazane, tutaj po prostu
wprowadzili ich bez żadnego słowa wprowadzenia. I tak było ze wszystkimi referencjami,
wykorzystane tak ciulowo jak tylko się dało. Do tego kilka dowcipów było dwuznacznych co
według mnie wyjątkowo nie pasuje do tej serii.
Komiksy słynęły z licznych nawiązań do czasów współczesnych, które były genialnie wplecione w
fabułę. Jak wyglądało to tutaj? Też je wprowadzili... z subtelnością pługu śnieżnego. Po prostu
odtworzyli Wielką Brytanię w barbarzyńskim stylu. Ot drewniani Flintstone'owie.
Ogólny zarys fabuły bazował na komiksie, jednak twórcy postanowli dać dużo od siebie. Co to
były? Stereotypy narodowościowe, czyli sztywni gentlemani z Brytanii, kochliwi Francuzi i migranci
przybywają na Wyspy, by się dorobić. Jednak jak ktoś mi powie, że tutaj będzie trójkąt miłosny to
popukałbym się w czoło... Na kiego grzyba to dali w kinie familijnym bazującym na komiksie dla
najmłodszych takie motywy?
Co do aktorów to poza świetnym Obeliksem to nie ma o czym gadać. Kostiumy wyglądają jakby
zrobiono je z prześcieradła, a rekwizyty? One są lepsze... wykonano je z wysokiej jakości
styropianu. Ogólnie to Qou Vadis przy tym wygląda na wysokobudżetową produkcję.
Jest jeszcze jedna rzecz, której tutaj nie poruszyłem... dubbing. Nie wiem kto stwierdził, że trzeba dać makaronizmy w takim natężeniu, ale przez niego uszy mi krwawiły. W ogóle słuchać się tego nie dało, a aktorom, którzy musieli łamać sobie języki na tym czymś szczerze współczuję.
Słusznie powiedziane. Nie dałem rady obejrzeć całego. Wiele scen było żenujących... Może i niektórym się coś nie coś spodoba, ale wg mnie ta "adaptacja" komiksu to porażka.