Maddin miksuje gatunkowe dysonanse, zamieniając je w jedną, przedziwnie harmonijną, zawiesistą masę. Oddaje tym samym hołd swoim bogom. I choć nie spotykamy się przy tym samym ołtarzu, przyglądałem się wybuchom wulkanicznego geniuszu z obrzydliwą przyjemnością. Bez wątpienia, wizualne arcydzieło, przypominające widzowi...
więcej