Debiut reżyserski Jeta Li. Chiński żołnierz wraca z wojny do domu. Na miejscu okazuje się jednak, że nic nie jest tak jak przed wojną. W mieście stacjonują Amerykanie i to oni decydują o wszystkim. W wyniku nieoczekiwanego zbiegu okoliczności chiński weteran zostaje zaangażowany do walk na ringu z amerykańskimi marynarzami.
Dziś byle łamaga gra w filmie walki, w latach 80 robili to profesjonaliści. Wielu z tych aktorów którzy
zagrali w tym filmie później grywało np w krwawym sporcie czy kickboxer
To jeden z niewielu filmów Jeta Li, w których walki są 100% realistyczne, do tego bardzo krawe i brutalne. Filmik jest całkiem składny, jeśli chodzi o fabułkę i spokojnie można go obejrzeć, niemniej jednak jest to raczej film bardziej dla hardcorowych fanów (i fanek) Jeta - czyli dla mnie :))
Takie trochę naiwne kino, jak to produkcje Hong Kongu, ale ogólnie mocna rzecz. Sporo brutalności i krwi, co w kinie HK jest nie często spotykane. Główną zaletą produkcji są genialne walki, szacun dla Jeta Li, który okazał się niesamowity. Można powiedzieć, że dorównuje Chanowi pod wieloma względami i kaskadera też...